Cóż wam mogę powiedzieć. Zaczyna się rok akademicki. Oczywiście na swój bardzo inteligentny sposób zaspałam na pierwsze zajęcia! Ale za to udowodniłam że można dotrzeć z obrzeży miasta na Rynek w nie całe 30 minut i spóźnić się jedynie 5 minut. Zagięcie czasoprzestrzeni wow...
Mieliśmy wczoraj bardzo ciekawe wykłady z jednym z profesorów który opowiedział nam jak strollować studenta który nie wie że to on jest wykładowcą i bierze go za studenta. Biedak grupę zmienił. Co z tego że to było 15 lat temu ale nadal bawi. Wyglądało to mniej więcej tak...
***Szanowny pan Profesor siedzi sobie w sali, pierwszy raz ma prowadzić wykłady z LS i prawda czyta gazetkę. Nagle przychodzi pewien młody człowiek, spogląda na niego i mówi:
-Ej Ty! Też czekasz na wykłądy ze staropolki ?
*Profesor jakże zdziwiony ale...*
-Tak...czekam
-A Ty wiesz coś o Tym no... *tutaj masa epitetów na temat naszego wykładowcy* no nie wiem jak on ma!
*CWANIAK*
-Aaaaaaaa TAK! Znam tego jełopa! *nie muszę chyba dopowiadać że bawił się on świetnie*
-I co jaki on jest??? Muszę chodzić na wykłady ?
*na to profesor*
-A słuchaj no! On tylko listę puszcza. Daj mi swoje nazwisko, idź do domu a ja Cię wpiszę!
-Dzięki!
Jakież było jego zdziwienie gdy przyszedł tydzień później na wykłady...i zobaczył swojego rozmówcę jako wykładowcę... do tej pory jak o tym myślę to składam się ze śmiechu :) Biedaczyna później grupę zmienił. Ale Profesor to naprawdę dobry człowiek i by mu nic nie zrobił...on nawet listy nie puszcza ;p
Na dzisiaj ode mnie tyle. Lecę na wykłady. Czekamy na relację Kwiatka który ostatnio chyba śpi;p Albo nie ma neta :D Ciao~ Siwa