Podglądacze

czwartek, 3 października 2013

USOSY




Cóż wam mogę powiedzieć. Zaczyna się rok akademicki. Oczywiście na swój bardzo inteligentny sposób zaspałam na pierwsze zajęcia! Ale za to udowodniłam że można dotrzeć z obrzeży miasta na Rynek w nie całe 30 minut i spóźnić się jedynie 5 minut. Zagięcie czasoprzestrzeni wow...

 Mieliśmy wczoraj bardzo ciekawe wykłady z jednym z profesorów który opowiedział nam jak strollować studenta który nie wie że to on jest wykładowcą i bierze go za studenta. Biedak grupę zmienił. Co z tego że to było 15 lat temu ale nadal bawi. Wyglądało to mniej więcej tak...

***Szanowny pan Profesor siedzi sobie w sali, pierwszy raz ma prowadzić wykłady z LS  i prawda czyta gazetkę. Nagle przychodzi pewien młody człowiek, spogląda na niego i mówi: 
-Ej Ty! Też czekasz na wykłądy ze staropolki ? 
*Profesor jakże zdziwiony ale...*
-Tak...czekam
-A Ty wiesz coś o Tym no... *tutaj masa epitetów na temat naszego wykładowcy* no nie wiem jak on ma!
*CWANIAK*
-Aaaaaaaa TAK! Znam tego jełopa!  *nie muszę chyba dopowiadać że bawił się on świetnie*
-I co jaki on jest??? Muszę chodzić na wykłady ?
*na to profesor*
-A słuchaj no! On tylko listę puszcza. Daj mi swoje nazwisko, idź do domu a ja Cię wpiszę!
-Dzięki!

Jakież było jego zdziwienie gdy przyszedł tydzień później na wykłady...i zobaczył swojego rozmówcę jako wykładowcę... do tej pory jak o tym myślę to składam się ze śmiechu :) Biedaczyna później grupę zmienił. Ale Profesor to naprawdę dobry człowiek i by mu nic nie zrobił...on nawet listy nie puszcza ;p


Na dzisiaj ode mnie tyle. Lecę na wykłady. Czekamy na relację Kwiatka który ostatnio chyba śpi;p Albo nie ma neta :D Ciao~  Siwa




niedziela, 22 września 2013

Ogłoszenia parafialne

Witajcie!
Przepraszamy was za opóźnienia w nowych odcinkach ale niestety ja pracuję(i przeżywam załamania nerwowe w związku z USOSem ) a Kwiatek...z tego co wiem to Kwiatek chory był i ja obecnie też się rozłożyłam. Obiecujemy że w tym tygodniu coś się pojawi :)

niedziela, 15 września 2013

Promotorzy


Cóż pracuję jako promotor. I co...idąc sobie najnormalniej w świecie przez centrum wszędzie widzę tabliczki "Tylko u nas piwo X za 6zł" ... może i byłby to wielki wow gdyby nie fakt że tabliczki z tą samą promocją pojawiają się co drugą knajpę... Bądźcie ludźmi wspierajcie promotorów...a nawet jak nie chcecie iść weźcie ulotkę...biorąc jedną ulotkę pomagasz promotorowi przetrwać kolejną minutę w tym smutnym jak piździec mieście.  Ulotkarz też człowiek. Osobiście denerwuje mnie fakt że ludzie wolą właśnie rzucać się na te tabliczki niż chwilę posłuchać ulotkarza...no bo...na tabliczkach jest piwo za 6 , ulotkarz przykładowo ma za 5, ale przeciętny Kowalski ulotki nie weźmie bo by go czasem pogryzła. Jeszcze bezczelnie warknie na Ciebie...a debil piwo miałby złotówkę lub dwa taniej...


Ostatnio przeczytałam artykuł że Kraków zamienia się w jakiś targ ze względu na meleksy i promotorów. Turyści żalą się na to...ale co mają powiedzieć mieszkańcy Krakowa którzy muszą znosić turystów robiących syf? Są głośni, bezczelni , robią bajzel, rzygają po knajpach ale przeszkadza im osoba od ulotek. Jest to dla mnie żenujące. Prawda nie wszyscy są tacy ale większość tak. 

  Jeśli miasta będą chciały usunąć możliwość promowania knajpek/lokali w centrum ,niech znajdą ulotkarzom inną pracę. Tym wszystkim studentom którzy uczą się dziennie i wieczorami dorabiają, tym wszystkim osobom które nie mogą znaleźć innej pracy ze względu na brak miejsc. Zdajcie sobie sprawę z tego że ulotka was nie pogryzie ani nawet jak 3-4 promotorów coś do was powie, a kosze znajdziecie co kilkadziesiąt metrów. Promotor jak promotor istota irytująca ale w taki sposób właśnie zarabia. Wspomóż promotora weź ulotkę, posłuchaj minutę co ma do powiedzenia...to nas serio cieszy...szczególnie gdy od kilku godzin stoisz i zapraszasz...


BĄDŹ CZŁOWIEKIEM WEŹ ULOTKĘ Q____Q

Awaria systemu motywacji


Jak sam obrazek wskazuję cierpię na awarię systemu motywacji połączoną z parszywą pogodą i pracą promotora. Jakie są objawy? Walenie łbem w stół przy próbie narysowania czegokolwiek ze świadomością iż następnego dnia trzeba mówić do tych wszystkich człowieków... ze świadomością że szef robi sobie jaja i próbuje wmówić że miałeś kupić "skrzydełka cielęce" a ty jak debil dajesz się na to nabrać.... ze świadomością świadomości. Jesienna handra :< 

Z lepszych rzeczy przedwczoraj miałam okazję "zabalować". Ze znajomym w plenerze piłam, smutki zatopione i...moja łazienka też. Wiecie jak człowiek jest podchmielony to nie zwraca na pewne rzeczy uwagi...ja myjąc się nie zwróciłam uwagi na to że odpływ był zatkany (nowa pralka) i myjąc sobie kły nagle czuję że coś mokro...patrzę w dół a tam powódź. Dobrze że to nie moja wina była...~Siwa

wtorek, 10 września 2013

Seksy, seksy, seksy... po co to komu?



Na pewno nie umyka Waszej uwadze narastająca do drażniącego stopnia ilość seksu w mediach i życiu codziennym. Może to ja się starzeję, ale uderzyła mnie pewna rzecz. Otóż wczoraj, gdy jechałem sobie autobusem pogrążony w ponurych rozważaniach (jak zwykle) w tle non stop słychać było radio. Pewna duża radiostacja, której reklamować nie będę, ważne że duża i możliwa do złapania w całej Polsze.
Pomijając metryczną tonę kiepskiej muzyki popowej uszy moje drażniły reklamy. Jest to zjawisko irytujące samo w sobie, ale w twarz kopnęła mnie jedna obserwacja- w niemal każdym pięciominutowym bloku reklamowym lwią część stanowiły reklamy środków na potencję, antykoncepcyjnych i tym podobnych wspomagaczy życia łóżkowego. Cofnijmy się teraz dosłownie pięć lat w tył- coś takiego byłoby nie do pomyślenia.
Okej, fajnie że ludzie porzucają purytańskie założenie o tym, że seks to tabu i w ogóle niezgodny jest ze wszelkimi zasadami moralności, chyba że po chrześcijańsku i tylko dla prokreacji. Tylko czy nie dzieje się to nieco, odrobinkę, ociupinkę zbyt gwałtownie? Za mojej młodości seks był czymś dość odległym, takim soczystym jabłkiem dyndającym wysoko nad głową. Teraz nagle gałęzie są tak obwieszone jabłkami, że uginają się i każdy może po nie sięgnąć, całymi garściami ponadto.
Pytanie może paść- skąd twoje oburzenie Kwiatku? Przecież jesteś dorosłym mężczyzną, co ci to szkodzi? Otóż mi nie szkodzi wcale, ale jak zwykle martwię się o innych- tym razem o dzieci.
Wyobraźmy sobie, że ośmioletnie dziecko słyszy taką reklamę, w której padają kluczowe słowa, exempli gratia: seks, żel erotyczny, przedłużanie erekcji, antykoncepcja hormonalna, nawilżanie pochwy. Nie wspominam nawet o fali BARDZO niewygodnych pytań do rodzica, ale tutaj seks uderza małe, niewinne dziecko prosto w twarz. Seks osacza nas dziś zewsząd i wciska się drzwiami i oknami. Martwię się tu o dzieci, bo cały urok bycia dzieckiem to ta niewinna nieświadomość- a jak tu tę niewinność zachować, gdy media rzucają cyckami i penisami całkiem frywolnie?
Ja rozumiem, można w pewnych kręgach sobie pozwolić, zgadza się, ale czemu w mediach publicznych, do których każdy ma dostęp i w biały dzień? Coś tu poszło bardzo nie tak. A dlaczego, zapytuję? Bo ktoś na tym zarobi, odpowiadam sobie. Seks się sprzedaje, w każdej postaci, w coraz większych ilościach, dla coraz większej audiencji. Ale jakim kosztem. Meh, zobaczymy za parę lat.
Albo to po prostu czcze marudzenie i czarnowidztwo aseksualnego bydlęcia.

~Kwiatek

poniedziałek, 9 września 2013

Bulwers Kocur i statusy na titbooku


S: Kocur ale jak to się rozwiedliście!?!?!?! Przecież nawet ślubu nie było!
K: Można? Można! Facebook mówi że można!
S: Ale jak to...czemu?
K: No bo ja chciałam a on nie...głowa go bolała
S: To w ogóle możliwe?
K: Teraz on chce a ja mam okres...
S: To straszne....


FUCKING LOGIC!
Z dedykacją dla Kocur i Hinda. Z wami nie da się nudzić :D

-Siwa

niedziela, 8 września 2013

Te nieszczęsne papierosy...


Papierosy... niewiele chyba będzie osób, które nigdy, przenigdy w życiu nie ściągnęły chociaż jednego bucha. Sam też wiele długich lat trzymałem się z dala od fajeczek, ale niestety, gdy człowiek rośnie, rzeczy spadają mu na głowę w coraz większych ilościach. Starość nie radość, nagle naokoło rodzi się stres, z którym trudno sobie poradzić. Ja nie radziłem sobie praktycznie wcale, a wtedy to wcisnęli mi do ręki papierosa. 'Pal, odprężysz się, będzie lepiej'. Kwiatek wypalił i co? To diabelstwo działa.
Niestety dla mnie tak się składa, że należę do kompletnych nerwusów. Jakkolwiek wiem dobrze, że nie jestem uzależniony, bo potrafię przetrwać i parę miesięcy bez zapalenia, to w chwilach wzmożonej irytacji... ciężko przeżyć bez papierosa, który niezdrową nikotyną ukoi gniew. Tylko człowiek się starzeje, stresu więcej, nerwy na lewo i prawo, wsparcia od innych minimum lub wcale, a fajki kosztują. I znajdź tu człowiecze inny sposób radzenia sobie z tym wszystkim. Czy ktoś jeszcze nie może się uporać z tym problemem? Macie swoje sposoby na stres? Wierzcie lub nie, z największą radością poznam...
~Kwiatek